Dziś to Macron broni polskich pracowników, nie Szydło
W sprawie delegowanych pracowników tylko Polska – jak zwykle od przejęcia władzy przez PiS – twardo stoi przy swoim i woli pełną porażkę niż kompromis zaakceptowany przez wszystkich.
W sprawie delegowanych pracowników tylko Polska – jak zwykle od przejęcia władzy przez PiS – twardo stoi przy swoim i woli pełną porażkę niż kompromis zaakceptowany przez wszystkich.
Na spontaniczne demonstracje sympatii do Donalda Trumpa na ulicach Warszawy nie ma co liczyć. Zwykli ludzie wykazują większy rozum i przywiązanie do własnych wartości niż rządzący.
Przed wyborem Emmanuela Macrona na prezydenta Francji półtora miesiąca temu wiele komentatorów politycznych, także w Polsce, było przekonane, że Francuzi pójdą tropem Brytyjczyków i Amerykanów na drodze egoizmu narodowego i odzyskania pozorów suwerenności. Prognoza okazała się błędna.
Czym okażą się wybory prezydenckie we Francji? Kolejnym ogniwem w łańcuchu łączącym Brexit z wygraną Donalda Trumpa w USA? Czy początkiem wielkiej kontrofensywy demokracji liberalnej?
Po podporządkowaniu prokuratury i opanowaniu Trybunału Konstytucyjnego Prawo i Sprawiedliwość zbiera się do przejęcia Krajowej Rady Sądownictwa i sądów. Zaniepokojonym sytuacją w Polsce Komisji Europejskiej i kanclerz Angeli Merkel rząd Beaty Szydło oraz Jarosław Kaczyński konsekwentnie odpowiadają, że to nie ich sprawy, że one „obchodzą tylko nas”, Polaków. Czy ten argument ma oparcie w unijnym prawie?
Prawie 60-letnia Unia Europejska znajduje się w „polikryzysie”. Jak może się w niej odnaleźć Polska za rządów PiS?